- Dzień dobry. Jest Monika? - wydudkał z wielkim trudem, po polsku. Kobieta stojąca na przeciwko niego patrzyła na niego ze zdziwieniem i gestem ręki zaprosiła go do środka. Weszli do wielkiego salonu, w którym unosił się zapach kwiatów wiśni. Chłopak usiadł na kanapie, a kobieta zniknęła za drzwiami pokoju. Po chwili wróciła, prowadząc za sobą wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę.
- Good afternoon. - powiedział siadając na przeciwko niego. - Mówisz po angielsku? (od autora: po angl) - zapytał.
(rozmowa po angielsku!)
- Tak... - po chwili namysłu zapytał. - Jest Monika? - mężczyzna siedzący na przeciw niego, podrapał się po karku. Pewnie jej nie ma. Przeszło mu przez myśl.
- Nie. Nie ma jej. - Po usłyszeniu tych słów szatyn wstał z kanapy w kolorze ecru.
- Mógłby jej pan przekazać, że byłem? Mam na imię Jorge.. - uśmiechnął się nerwowo spoglądając na ojca dziewczyny.
- Monika już tu nie mieszka. Przeprowadziła się. - westchnął.
- A gdzie? - zapytał unosząc brew. Przyleciał tu znowu specjalnie dla niej. Jak najszybciej tylko mógł. Chciał się z nią znowu zobaczyć, a udział w trasie nie pozwalał mu na wcześniejszy przylot.
- Mogę ci tylko powiedzieć, że daleko stąd. Do USA. Nic więcej nie kazała nikomu mówić. Przykro mi. - mówił widząc jak mina chłopaka smutnieje. Patrzył na niego z lekkim współczuciem.
- Co? Tak daleko? - opadł na kanapę. - Proszę, niech pan mi poda jej nowy adres. - powiedział błagalnym tonem.
Cisza, która ją otaczała, była najwspanialszą muzyką jakiej mogła teraz słuchać. Karmiła się wspomnieniami. Ciągle czuła niedosyt. Jednak cieszyła się, że może zacząć od nowa. Wypełniła się po brzegi nadzieją. Jej myśli oplatały wątki przeszłości. Przeszłości, którą obiecała sobie zostawić za sobą. Na czarnym ekranie iPhone'a wyświetliło się zdjęcie Jorge. Marika wysunęła rękę i odrzuciła chyba już setne połączenie. Postanowiła przerwać cienką nić, jaka łączyła ją z chłopakiem. Odchyliła głowę w tył, nabierając powietrza. W oddali słyszała Jego głos. Przymknęła oczy, widząc Jego twarz. Choć był tak daleko czuła Go, dotyk Jego łagodnej dłoni, niemal uwierzyła, że jest obok, że czule szepcze jej do ucha. Nie chciała Go stracić, ale czuła, że musi. Po chwili otrząsnęła się. Trzęsąc głową, wyleciały z niej myśli o Jorge. Otworzyła oczy. Znów spojrzała w rzeczywistość. Świat marzeń prysnął jak bańka mydlana, kolejny raz. Przechyliła głowę na bok zakładając kosmyk włosów za ucho. Stan nicości znowu ją ogarnął. Wokół niej latały wspomnienia i myśli, ale w niej nie było nic. Patrzyła beznamiętnie w daleką przestrzeń, nic nie dostrzegając. Była całkowicie obezwładniona.
Blondynka uśmiechnęła się ciepło do brunetki i odłożyła przeźroczyste naczynie z różowym koktajlem, westchnęła cicho. Uważnie przyglądała się przyjaciółce siedzącej na przeciwko niej. Jej wyraz twarzy nie ukazywał nic, jedynie czasami przelatywał przez nią smutny dreszcz przeszłości.
- Co mam ci powiedzieć? - westchnęła znowu blondynka. - Uciekasz przed miłością. - spojrzała na nią z dezaprobatą. - Tak nie dojdziesz do szczęścia. - oczy brunetki błądziły po kawiarni, jakże innej od tej, w której spotykały się mieszkając w Polsce. Próbowała bezskutecznie zrzucić z siebie wzrok Laury. - On ciągle trwa w twoim sercu. Nawet gdybyś wyleciała na Marsa, on w jakiejś części poleci z tobą. Nie wyrzucisz go z serca, jeśli naprawdę go kochasz. - Niebieskie tęczówki Mariki spojrzały prosto w brązowe oczy Laury. Czuła, że dziewczyna ma rację, ale nie chciała jej tego przyznać. - Cierpisz będąc daleko od niego. Marika, próbujesz samej sobie wmówić, że to nie prawda, ale mnie nie okłamiesz. Nie pozwolę ci zmarnować sobie życia. - Blondynka wysunęła bladą rękę i położyła ją na dłoni przyjaciółki spoczywającej na stoliku, który stał między nimi. Gładziła lekko kciukiem delikatną skórę dziewczyny. - Nie pomogę ci on nim zapomnieć. Bo to niemożliwe. - powiedziała stanowczo ciągle patrząc jej w oczy. Odsunęła rękę i chwyciła nią koktajl, którego upiła przez niebieską rurkę.
- Ja nie chcę się znów łudzić. - westchnęła cicho Marika. Przymknęła lekko oczy. - Nie zniosłabym tego drugi raz. - swój wzrok wbiła w paznokcie w kolorze pudrowego różu. Znowu zatopiła się w myślach. Pomimo tego, że jej równowaga znowu się zachwiała, to odrzuciła wszelkie obawy. Przecież postanowiła ruszyć do przodu, a nie da się iść w przyszłość, ciągle oglądając się w przeszłość. - Nie... Nie chcę go kochać. - powiedziała niepewnie.
- Słowa nie zamażą uczuć. Nie możesz bez niego żyć.
- Mogę. - powiedziała z udawaną pewnością, jednak sama nie wierzyła w wymawiane przez siebie słowa. Miała tylko nadzieję, że w końcu jej się uda zapomnieć.
Kilka następnych dni minęło Marice na odrzucaniu połączeń od Jorge i zwiedzaniu miasta. Zaczynała nowe życie. Co raz bardziej czuła, że dobrze robi odrywając się od przeszłości.
I'phone znowu zadzwonił, znowu to był Jorge. Dziewczyna nachyliła się nad telefon, rozejrzała się niepewnie wokół, chwyciła dzwoniący przedmiot do ręki i najechała palcem na zieloną słuchawkę opierając się o białą kanapę.
- Wreszcie odebrałaś. - głos wychodzący z słuchawki widocznie był przepełniony entuzjazmem.
- To nie Marika. Jestem jej przyjaciółką, może pamiętasz, byłam z nią na koncercie. Laura jestem. Zresztą nieważne..
- Czemu Marika ode mnie nie odbiera? - zapytał przerywając wypowiedź blondynki.
- To skomplikowane... Powiedz mi, czemu cały czas do niej dzwonisz?
- Wiesz.. - zawahał się. - W pewnym sensie mi na niej zależy... - powiedział jednym tchem. - Chciałbym ją zobaczyć.
- Mieszkamy w LA. Wyślę ci adres z mojego telefonu. Muszę kończyć.
Dziewczyna się rozłączyła i szybko dodała numer Jorge do kontaktów na swoim iPhone'ie. W pośpiechu odłożyła telefon Mariki na miejsce gdzie wcześniej leżał, słysząc zbliżające się kroki. Oparła się o kanapę przykrywając nogi różowym kocem w panterkę i wbiła swój wzrok w złote paznokcie.
- Już jestem. - oznajmiła brunetka wchodząc do salonu. Laura podniosła na nią wzrok i uśmiechnęła się. Odblokowała palcem złotego iPhone'a i wysłała obiecanego Jorge sms'a z obecnym adresem zamieszkania Mariki i jej. Brunetka usiadła obok przyjaciółki wcześniej biorąc pilot leżący na białym stoliku. Wyłączyła pauzę. Znów rozległ się dźwięk telewizora.
- Hej. - Marika zaczęła machać rękami przed oczami Laury, która nie zwróciła uwagi na to, że dziewczyna wyłączyła pauzę. Spojrzała z zdezorientowaniem na przyjaciółkę. - Co jest? - zapytała brunetka.
- Fajny ten film. - powiedziała spoglądając na telewizor. Tak naprawdę, dokładnie opracowywała plan. Plan, który z każdym malutkim szczegółem układała teraz w głowie.
- Jasne. Pytam poważnie. - parsknęła.
- Poznałam chłopaka. -Powiedziała szybko, to co przyszło jej na myśl. Nie mogę jej powiedzieć prawdy.
- Ty nigdy nie poważniejesz tak po poznaniu chłopaka. Czyżbyś się zakochała? - zapytała gładząc materiał liliowej sukienki.
- Phi! - fuknęła. - Nie! Zwariowałaś. Haha. - zaśmiała się nerwowo. - Ja się nie zakochuję. - dodała już spokojniej i bardziej stanowczo. Uniosła lekko głowę i wydymała usta, pomalowane krwistoczerwoną szminką, na co Marika wywróciła oczami.
- Ok. To jutro tak? ... Dobra. ... Załatwię to.... Okey. Pa... Tak, haha, do zobaczenia! - Laura rozłączyła się kładąc telefon na stolik nocny.
- Z kim rozmawiałaś? - do pokoju weszła Marika. - Ostatnio jesteś jakaś tajemnicza. Dziwnie się zachowujesz. Czy ty coś przede mną ukrywasz? - zapytała siadając na wielkim łóżku w pokoju blondynki. Laura patrzyła na nią z zakłopotaniem, wytrzeszczając oczy. Szukała w głowie wymówki.
- Yyymm.. No wiessz... Umówiłam się z chłopakiem. - Oznajmiła puszczając oczko w stronę przyjaciółki. Podeszła do toaletki, usiadła przed nią i zaczęła poprawiać swój wygląd. Marika ciągle przyglądała się jej podejrzliwie. - No to co jutro robimy?! - nagle krzyknęła Laura. - Może zostaniemy w domu? Tak zróbmy. - podjęła decyzję nie dając dojść do słowa dziewczynie. - A teraz idziemy na zakupy! - krzyknęła gwałtownie wstając i pociągając za sobą Marikę, która patrzyła na nią jak na wariatkę. Zbiegając po schodach blondynka ciągle krzyczała. - Iiiiiiii!
Lubiła siedzieć na balkonie wsłuchując się w szum fal, czując jak wiatr łagodnie muska jej ciało i rozmyślać w świetle otaczających ją gwiazd. W jej głowie panowała burza myśli. Cichutko przemykała się między myślami. Snuła się korytarzem przeszłości z miliardami drzwi, drzwi do jej wspomnień, każde prowadziły do innej chwili. Co nocy tu siadała i układała sobie wszystko. Odnosiła wrażenie, że z dnia na dzień jest co raz lepiej. Czuła jak się uwalnia od wspomnień. Jak rozluźniają się kajdanki, które przypięły ją do świata przeszłości. Jak to co było odpływa, jak fala na morzu, co raz dalej. Przeczuwała, że coś nadchodzi. Jednak nie umiała sobie wytłumaczyć co.
Pod namową przyjaciółki Marika ubrała, wczoraj kupioną, rozkloszowaną, czerwoną sukienkę mini. Pokręciła końcówki włosów, jak często lubiła robić w Polsce. Zrobiła sobie lekki makijaż na twarz nałożyła tylko krem BB i lekko przejechała różem, usta musnęła jasnoróżową szminką, oczy pomalowała beżowymi odcieniami cieniów, podkreśliła eyelinerem i użyła tuszu. Laura powiedziała, że ma zrobić się na bóstwo, widocznie musi być jakiś powód. Stanęła przed wielkim lustrem i uśmiechnęła się do swojego odbicia. Wyglądała naprawdę bardzo ładnie. Zeszła do salonu, w którym siedziała Laura przeglądająca najnowszy numer Vogue'a . Była ubrana w ciemnoróżową sukienkę, na bladej twarzy, w oko rzucały się duże usta, pomalowane szminką w kolorze fuksji. Gdy tylko Laura zauważyła dziewczynę, zerwała się z kanapy i szeroko otworzyła usta.
- Wow! Marika! Wyglądasz bosko! - krzyczała podbiegając do przyjaciółki.
- Ale dlaczego kazałaś mi się aż tak wystroić? - zapytała unosząc brew. - Jest do tego jakaś specjalna okazja?
- Ojj, Marika. Zawsze się stroiłaś. Chodźmy jeść, zrobiłam niskokaloryczny obiadek. - pisnęła z entuzjazmem. I pobiegła do kuchni.
Siedziały na kanapie zalewając się śmiechem przy oglądaniu komedii. Nagle rozległ się dzwonek. Laura szybko wyłączyła głos w tv. Marika spoglądała na nią pytająco.
- Spodziewamy się kogoś? - zapytała zdezorientowana.
- Idź. Otwórz. - powiedziała lekko dźgając w bok przyjaciółkę. - No iiidź! - lekko krzyknęła gdy dzwonek rozległ się drugi raz.
- No okk. - Burknęła wstając z kanapy. Podeszła do dużych drzwi, otworzyła je i oniemiała. Otworzyła lekko usta ze zdziwienia. Patrzyła na postać stojącą przed nią z niepewnością.
- Cześć. - powiedziała postać za drzwiami z wielkim uśmiechem na twarzy i cmoknęła Marikę w policzek. Dziewczyna stała w osłupieniu.
- Co ty tu robisz? - zapytała zagubiona.
_________________________________
No czeeeeść! :D ufff, nareszcie ten tydzień w szkole się skończył, był dla mnie mega męczący. Kolejny rozdział! Ahh, no nie wiem, mi się nie podoba, tak szczerze xd miał być dłuższy, ale za moment wychodzę z domu, a chciałam dziś dodać :) Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Postaram się dodać jutro lub w niedzielę kolejny i mam nadzieję, że wyjdzie dłuższy. Ktoś oglądał wczoraj live Jasia, albo twitcam Tinki? :) Do zobaczenia kochane mordeczki! :*
Przeczytałeś? Skomentuj :)
Przeczytałeś? Skomentuj :)
Moje!
OdpowiedzUsuńOkeeey, więc tak.
UsuńRozdział malinka <33 *Jestem dziwnaa*
Jejkuu, Jorgeee <33
Taki przystojniaczek do niej dzwoni, a ona co?
A ona odrzuca. Po prostu wstyd!
Zapewne będzie zła na przyjaciółkę ;cc
Ale może zrobisz inaczej?
Czekam na kolejny!
Aha i Pierwsza! Jeaaaaah!
Suzzy
Moje
OdpowiedzUsuńMegi ^_~
Super rozdział :D uuu .. Marika nie odbiera od Jorge , a tu taka niespodzianka 😊. Laura spiskowiec z Jorge <3 haha :D świetne. Idę czytać dalej. <3
UsuńMegi ^_~
Boski
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Kolejny genialny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńMarika nie chciała odbierać telefonów od Jorgea. Chciała uciec od uczucia, które pojawiło się w jej sercu. Bała się ponownie obdarzyć kogoś miłością, ale tego uczucia nie należy się bać. Gdy miłość puka do naszych drzwi, należy je szeroko otworzyć. Dobrze, że ma przy sobie przyjaciółkę, która pragnie jej szczęścia ;)
Znikam czytać dalej ;*
Pozdrawiam,
Rachel ;*