- No powiedz coś. - powiedział cicho Paweł przejeżdżając delikatnie po policzku brunetki. Podniosła swój wzrok i spojrzała mu głęboko w oczy. Próbowała wyczytać w nich cokolwiek. Ale one nic nie mówiły. Były puste.
- Co mam powiedzieć? - zapytała. Wydawało jej się, że jej słowa odbijają się w nicości, wydając głośne echo, niczym piłeczka pingpongowa odbijana od stołu.
- Czy chcesz do mnie wrócić. - Marika zmarszczyła nerwowo czoło. Nie miała pojęcia czego chce. Właściwie teraz nie chciała niczego. Nie chciała już nawet żyć. Odwróciła się do niego tyłem i spojrzała na miasto przez ogromne okno. - Chcesz? - zapytał znowu. Brunetka westchnęła cicho. - Jeśli nie chcesz to powiedz. Odejdę.
- Nie chcę żebyś odchodził. - powiedziała cicho. Miała nadzieję, że on tego nie usłyszał.
- Więc czego chcesz? - usłyszał. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Odwróciła się w jego stronę, szybko do niego podeszła i przytuliła go. - Wybacz mi. - powiedział szepcząc jej we włosy.
- Nie wiem czy potrafię.
- Potrafisz.
- Ale nigdy nie zapomnę. - odsunęła się od niego i niepewnie usiadła na parapecie. Zaczęła mu się przyglądać. Chłopak stał na przeciwko niej i patrzył na nią. Po paru minutach ogłuszającej ciszy podszedł do niej i złapał ją za ręce.
- Co mam zrobić abyś mi wybaczyła? - Marika przymknęła oczy. Wysunęła dłonie z uścisku i wstała.
- Proszę wyjdź... - chłopak uniósł brew. - Wyjdź. Proszę. - mówiła łamiącym się głosem.
- Nie chcesz tego. - powiedział pewnie wstając.
- Daj mi czas. - Paweł ruszył w kierunku drzwi. Marika obserwowała każdy jego krok. Otworzył drzwi. Zamknął je... Podszedł do dziewczyny i pocałował ją. Oddała pocałunek.
- Co ty robisz? - zapytała.
- Zaczekam na ciebie. - powiedział wychodząc. Został za nim tylko dźwięk zamykanych drzwi. Marika stała długo w tym samym miejscu myśląc o tym co przed chwilą się wydarzyło.
Huk trzaśniętych drzwi rozległ się po mieszkaniu. Do przestronnej kuchni weszła szczupła blondynka, położyła siatki z zakupami. Z jej twarzy usunął się zarys grymasu. Trzepnęła lekko rękami i oparła się o blat wyspy kuchennej. Spojrzała na brunetkę wgapiającą się w owoce leżące w koszyku. Patrzyła na nią kilka minut.
- Wszytko ok? - zapytała. Marika przestraszyła się tak, że spadła z krzesła na którym siedziała. Laura podeszła do niej i wyciągnęła do niej rękę. Pomogła jej wstać. Poprawiła miętową sukienkę i usiadła. - Co się dzieje? - zapytała spokojnie. Marika spojrzała na nią z lekkim zdezorientowaniem.
- Głowa mnie boli i dupa, po tym jak spadłam. - swój wzrok skierowała w miejsce, w którym przed chwilą leżała.
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi. - Marika wypuściła z ust powietrze. Przymknęła oczy i wezwała do wspomnień dzisiejszą rozmowę z Pawłem. Pocałunek.
- Był tu Paweł.
- Co?! Czego on tu chciał?! Skąd się dowiedział, że przyjechałaś?! - krzyczała wstając z krzesła. - Wyrzuciłaś go? - zapytała już spokojniej unosząc brew.
- Chciała, ale sam wszedł... Laura ja nie wiem co mam już robić..
- Rozmawiałaś z nim? - spytała z powrotem siadając.
- Tak. Błagał mnie bym dała mu kolejną szansę. A potem... potem...- spuściła głowę i wymamrotała cicho. - Pocałował mnie. - Blondynka wytrzeszczyła oczy. Jej wzrok patrzył prosto na zgarbioną dziewczynę, ale nie widziała jej tam. W jej głowie wytworzył się obraz Pawła, który tak bardzo zranił jej przyjaciółkę. - Powiedział, że na mnie zaczeka.
- Chyba nie chcesz dać mu szansy? Nie chcesz mu wybaczyć? Co nie?
- Laura ja nie wiem... Nie potrafię mu wybaczyć, nie umiem, choćbym bardzo chciała, to widok jego i Dominiki zawsze będzie mi stawał przed oczyma.
- A Jorge? Co z nim?
- Laura....
- Opowiedz mi wszystko. - pociągnęła za sobą brunetkę do salonu na białą sofę zabierając po drodze miskę z mieszanką orzechów.
- Nie mam już sił. Proszę nie męcz mnie. - błagała mówiąc do słuchawki telefonu, siedząc na dużym łóżku w sypialni.
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony.
- Nieważne. Po co dzwonisz? - starała się mówić jak najbardziej oschle.
- Chciałem cię tylko przeprosić za to co dzisiaj się wydarzyło. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Powinienem się opanować. - czekał przez chwilę na odpowiedź, ale jej nie otrzymał. Spojrzał na ekran iPhone'a aby sprawdzić, czy dziewczyna się nie rozłączyła, ale połączenie nadal trwało. - Jesteś tam? - zapytał.
- Jestem. - powiedziała cicho.
- Więc czemu nic nie mówisz?
- A co mam mówić. Nie mam ci nic do powiedzenia. - powiedziała i szybko się rozłączyła. Z ekranu telefonu szybko zniknął Jorge.
Rzuciła się do tyłu, na poduszki. Spojrzała w biały sufit.
- Życie jest popieprzone.
- Puk puk. - rozległ się dźwięk pukania do drzwi.
- Daj mi spokój. - powiedziała Marika gdy zauważyła Laurę stojącą we framudze drzwi.
- Nie dam ci spokoju, bo widzę, że nie dajesz sobie rady, Uczucia rozrywają cię od środka. Są tak mocne i silne, że nie potrafisz ich rozpoznać. Nie dasz sobie sama rady. - podeszła do łóżka. - Dlatego masz mnie. - uśmiechnęła się ciepło siadając i chwytając ręce brunetki. Przez twarz Mariki przeszedł cień uśmiechu. - Hej, mróweczko. Nie chowaj się wśród pól cierpienia, wyjdź na łąki radości. - Marika spojrzała na blondynkę z lekkim rozbawieniem.
- Co ty mówisz? - zapytała lekko się śmiejąc.
- Nie wiem. Sama nie wiem. - stwierdziła robiąc face palm. - Z kim rozmawiałaś? - zapytała po chwili ciszy.
- Z Jorge.
- Czego chciał?
- Przepraszał mnie. Potem się rozłączyłam. Laura ja nie chcę cierpieć. Kiedy to wszystko w końcu się skończy? Czuję się jakby cierpienia z całego świata skumulowały się na mnie. Rozumiesz?
- Rozumiem. Ale Marika, zawsze jest ktoś kto ma gorzej. Jednak wiem, że z twoim gównem jest ci ogromnie trudno. Ale życie już takie jest. Cierpimy, potem jest dobrze, a potem znów wpadamy w dół smutku, następnie znowu ogrania nas radość i tak w kółko. Ja wiem, że dasz sobie radę, a ja zawsze będę przy tobie. - Brunetka rzuciła się przyjaciółce na szyję
Promienie gorącego słońca padały na opalone ciało Mariki. Leniwie sięgnęła po koktajl kokosowy leżący na małym stoliku obok leżaka. Podniosła się lekko by upić napoju. Przez kolorową rurkę sączył się koktajl wprost do ust brunetki. Przewracała kolejną stronę magazynu. Nagle z jej ust wytrysnęła fontanna kokosowej cieczy. Dziewczyna ściągnęła z nosa okulary i nałożyła je na głowę, wytrzeszczyła oczy i przybliżyła gazetę bliżej siebie, na której osiadły kropelki koktajlu. Na stronie wyróżniony był napis, który czytała co chwilę, nie wierząc w co czyta, każdą literkę czytała z osobna, od nowa i od nowa, ciągle nie przyjmując tego do wiadomości.
- "Dziecko w drodze?" - powiedziała głośno. - "Dziecko w drodze?" - powtórzyła. - Nie, to nie może być prawda. Spojrzała na zdjęcia poniżej. Dziewczyna, która na nich była, widocznie przytyła. Lekko zaokrąglony brzuszek. Uśmiech na twarzy. Po przeczytaniu artykułu, powróciła do przyglądania się zdjęciom. - FUCK! - krzyknęła rzucając gazetę.
- Heej, spokojnie. - powiedziała Laura, która dostała gazetą w twarz.
- Przepraszam, Nie widziałam, że tu idziesz. - westchnęła drapiąc się po głowie.
- Przyniosłam ci lody malinowe i cytrynowe. - zachichotała stawiając pucharek na stoliku. - No to teraz mów co się stało. - Laura ściągnęła długi sweterek, pod którym miała żółte bikini. Położyła się na leżaku obok Mariki i spojrzała na milczącą koleżankę. - No mów. - Marika odwróciła twarz w stronę blondynki i wystawiła lekko język.
- Myślisz, że ci powiem? To się mylisz słonko. - powiedziała puszczając buziaczka w stronę przyjaciółki.
- Pff. - Laura wstała i podeszła do gazety leżącej na zielonym trawniku. Podniosła ją z ziemi i podreptała w stronę miejsca, w którym przed chwilą spoczywała. Zaczęła przeglądać gazetę, czemu z uwagą przyglądała się brunetka. Natchnęła się na stronę z zdjęciami Jorge i Steph. - W CIĄŻY?! - krzyknęła. - Ta szmata jest z Jorge w ciąży?! - Marika opadła na leżak. Jej serce rozrywało coś w rodzaju bólu, połączonego z zawiedzeniem i goryczą. - Jestem pewna, że to nie jego dziecko!
- Moje życie to dupa. Zresztą już mnie to nie obchodzi...- stwierdziła wstając. Poprawiła bikini w kolorze neonowego różu. Podeszła do dużego basenu i wskoczyła do niego. Zimna woda ochłodziła jej ciało, ale nie była w stanie schłodzić jej palącego serca. Jego żar był bolesny. Emanował po jej całym wnętrzu. Spalał resztki jej nadziei. Był niczym tsunami ognia rozpaczy i cierpienia. Ogromny ból wyżerał ją od środka. Połamane fragmenty serca odbijały się po jej uczuciach, raniąc je ostrymi krawędziami. Cierpienie jakiego doświadczała co dnia, stawało się nie do zniesienia. Czuła jak doświadcza swoich własnych i osobistych mąk Tantala.
Usłyszała głos Laury, która krzyczała jej imię. Podpłynęła do brzegu basenu i spojrzała pytającym wzrokiem na blondynkę, która zbliżała się do dziewczyny.
- Ktoś do ciebie dzwoni. - powiedziała podając iPhone'a Marice. Brunetka usiadła i zaczęła machać nogami zanurzonymi w zimnej wodzie. Spojrzała na ekran telefonu, nie znała tego numeru. Odebrała.
- No witaj kochana! - w słuchawce usłyszała piskliwy głosik. Od razu wiedziała do kogo on należy. Ścisnęła nerwowo telefon i poderwała się na równe nogi.
- Czego chcesz? - warknęła.
_____________________________________________
Wierzycie w to?!
Ja też nie!
Wow wow. Wreszcie kolejny rozdział. Wyszedł jako tako.. dobra, mi się nie bardzo podoba, ale ocenę pozostawiam Wam :)
Cieszycie się, że do Was wracam? :P Ja się cieszę, szczerze brakowało mi pisania, ale gdy tylko siadałam przed ekranem komputera.. ehh..
Ale jestem! I mam nadzieję, że zostanę z Wami na długo :) Ciekawa jestem ile Was tutaj zostało :) Cieszy mnie to, że są osoby, które ze mną zostały mimo mojego nagłego i niepoinformowanego odejścia.
A co do rozdziału.. Zgadniecie kto zadzwonił do Mariki? Zgadujcie 8)
Huk trzaśniętych drzwi rozległ się po mieszkaniu. Do przestronnej kuchni weszła szczupła blondynka, położyła siatki z zakupami. Z jej twarzy usunął się zarys grymasu. Trzepnęła lekko rękami i oparła się o blat wyspy kuchennej. Spojrzała na brunetkę wgapiającą się w owoce leżące w koszyku. Patrzyła na nią kilka minut.
- Wszytko ok? - zapytała. Marika przestraszyła się tak, że spadła z krzesła na którym siedziała. Laura podeszła do niej i wyciągnęła do niej rękę. Pomogła jej wstać. Poprawiła miętową sukienkę i usiadła. - Co się dzieje? - zapytała spokojnie. Marika spojrzała na nią z lekkim zdezorientowaniem.
- Głowa mnie boli i dupa, po tym jak spadłam. - swój wzrok skierowała w miejsce, w którym przed chwilą leżała.
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi. - Marika wypuściła z ust powietrze. Przymknęła oczy i wezwała do wspomnień dzisiejszą rozmowę z Pawłem. Pocałunek.
- Był tu Paweł.
- Co?! Czego on tu chciał?! Skąd się dowiedział, że przyjechałaś?! - krzyczała wstając z krzesła. - Wyrzuciłaś go? - zapytała już spokojniej unosząc brew.
- Chciała, ale sam wszedł... Laura ja nie wiem co mam już robić..
- Rozmawiałaś z nim? - spytała z powrotem siadając.
- Tak. Błagał mnie bym dała mu kolejną szansę. A potem... potem...- spuściła głowę i wymamrotała cicho. - Pocałował mnie. - Blondynka wytrzeszczyła oczy. Jej wzrok patrzył prosto na zgarbioną dziewczynę, ale nie widziała jej tam. W jej głowie wytworzył się obraz Pawła, który tak bardzo zranił jej przyjaciółkę. - Powiedział, że na mnie zaczeka.
- Chyba nie chcesz dać mu szansy? Nie chcesz mu wybaczyć? Co nie?
- Laura ja nie wiem... Nie potrafię mu wybaczyć, nie umiem, choćbym bardzo chciała, to widok jego i Dominiki zawsze będzie mi stawał przed oczyma.
- A Jorge? Co z nim?
- Laura....
- Opowiedz mi wszystko. - pociągnęła za sobą brunetkę do salonu na białą sofę zabierając po drodze miskę z mieszanką orzechów.
- Nie mam już sił. Proszę nie męcz mnie. - błagała mówiąc do słuchawki telefonu, siedząc na dużym łóżku w sypialni.
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony.
- Nieważne. Po co dzwonisz? - starała się mówić jak najbardziej oschle.
- Chciałem cię tylko przeprosić za to co dzisiaj się wydarzyło. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Powinienem się opanować. - czekał przez chwilę na odpowiedź, ale jej nie otrzymał. Spojrzał na ekran iPhone'a aby sprawdzić, czy dziewczyna się nie rozłączyła, ale połączenie nadal trwało. - Jesteś tam? - zapytał.
- Jestem. - powiedziała cicho.
- Więc czemu nic nie mówisz?
- A co mam mówić. Nie mam ci nic do powiedzenia. - powiedziała i szybko się rozłączyła. Z ekranu telefonu szybko zniknął Jorge.
Rzuciła się do tyłu, na poduszki. Spojrzała w biały sufit.
- Życie jest popieprzone.
- Puk puk. - rozległ się dźwięk pukania do drzwi.
- Daj mi spokój. - powiedziała Marika gdy zauważyła Laurę stojącą we framudze drzwi.
- Nie dam ci spokoju, bo widzę, że nie dajesz sobie rady, Uczucia rozrywają cię od środka. Są tak mocne i silne, że nie potrafisz ich rozpoznać. Nie dasz sobie sama rady. - podeszła do łóżka. - Dlatego masz mnie. - uśmiechnęła się ciepło siadając i chwytając ręce brunetki. Przez twarz Mariki przeszedł cień uśmiechu. - Hej, mróweczko. Nie chowaj się wśród pól cierpienia, wyjdź na łąki radości. - Marika spojrzała na blondynkę z lekkim rozbawieniem.
- Co ty mówisz? - zapytała lekko się śmiejąc.
- Nie wiem. Sama nie wiem. - stwierdziła robiąc face palm. - Z kim rozmawiałaś? - zapytała po chwili ciszy.
- Z Jorge.
- Czego chciał?
- Przepraszał mnie. Potem się rozłączyłam. Laura ja nie chcę cierpieć. Kiedy to wszystko w końcu się skończy? Czuję się jakby cierpienia z całego świata skumulowały się na mnie. Rozumiesz?
- Rozumiem. Ale Marika, zawsze jest ktoś kto ma gorzej. Jednak wiem, że z twoim gównem jest ci ogromnie trudno. Ale życie już takie jest. Cierpimy, potem jest dobrze, a potem znów wpadamy w dół smutku, następnie znowu ogrania nas radość i tak w kółko. Ja wiem, że dasz sobie radę, a ja zawsze będę przy tobie. - Brunetka rzuciła się przyjaciółce na szyję
Promienie gorącego słońca padały na opalone ciało Mariki. Leniwie sięgnęła po koktajl kokosowy leżący na małym stoliku obok leżaka. Podniosła się lekko by upić napoju. Przez kolorową rurkę sączył się koktajl wprost do ust brunetki. Przewracała kolejną stronę magazynu. Nagle z jej ust wytrysnęła fontanna kokosowej cieczy. Dziewczyna ściągnęła z nosa okulary i nałożyła je na głowę, wytrzeszczyła oczy i przybliżyła gazetę bliżej siebie, na której osiadły kropelki koktajlu. Na stronie wyróżniony był napis, który czytała co chwilę, nie wierząc w co czyta, każdą literkę czytała z osobna, od nowa i od nowa, ciągle nie przyjmując tego do wiadomości.
- "Dziecko w drodze?" - powiedziała głośno. - "Dziecko w drodze?" - powtórzyła. - Nie, to nie może być prawda. Spojrzała na zdjęcia poniżej. Dziewczyna, która na nich była, widocznie przytyła. Lekko zaokrąglony brzuszek. Uśmiech na twarzy. Po przeczytaniu artykułu, powróciła do przyglądania się zdjęciom. - FUCK! - krzyknęła rzucając gazetę.
- Heej, spokojnie. - powiedziała Laura, która dostała gazetą w twarz.
- Przepraszam, Nie widziałam, że tu idziesz. - westchnęła drapiąc się po głowie.
- Przyniosłam ci lody malinowe i cytrynowe. - zachichotała stawiając pucharek na stoliku. - No to teraz mów co się stało. - Laura ściągnęła długi sweterek, pod którym miała żółte bikini. Położyła się na leżaku obok Mariki i spojrzała na milczącą koleżankę. - No mów. - Marika odwróciła twarz w stronę blondynki i wystawiła lekko język.
- Myślisz, że ci powiem? To się mylisz słonko. - powiedziała puszczając buziaczka w stronę przyjaciółki.
- Pff. - Laura wstała i podeszła do gazety leżącej na zielonym trawniku. Podniosła ją z ziemi i podreptała w stronę miejsca, w którym przed chwilą spoczywała. Zaczęła przeglądać gazetę, czemu z uwagą przyglądała się brunetka. Natchnęła się na stronę z zdjęciami Jorge i Steph. - W CIĄŻY?! - krzyknęła. - Ta szmata jest z Jorge w ciąży?! - Marika opadła na leżak. Jej serce rozrywało coś w rodzaju bólu, połączonego z zawiedzeniem i goryczą. - Jestem pewna, że to nie jego dziecko!
- Moje życie to dupa. Zresztą już mnie to nie obchodzi...- stwierdziła wstając. Poprawiła bikini w kolorze neonowego różu. Podeszła do dużego basenu i wskoczyła do niego. Zimna woda ochłodziła jej ciało, ale nie była w stanie schłodzić jej palącego serca. Jego żar był bolesny. Emanował po jej całym wnętrzu. Spalał resztki jej nadziei. Był niczym tsunami ognia rozpaczy i cierpienia. Ogromny ból wyżerał ją od środka. Połamane fragmenty serca odbijały się po jej uczuciach, raniąc je ostrymi krawędziami. Cierpienie jakiego doświadczała co dnia, stawało się nie do zniesienia. Czuła jak doświadcza swoich własnych i osobistych mąk Tantala.
Usłyszała głos Laury, która krzyczała jej imię. Podpłynęła do brzegu basenu i spojrzała pytającym wzrokiem na blondynkę, która zbliżała się do dziewczyny.
- Ktoś do ciebie dzwoni. - powiedziała podając iPhone'a Marice. Brunetka usiadła i zaczęła machać nogami zanurzonymi w zimnej wodzie. Spojrzała na ekran telefonu, nie znała tego numeru. Odebrała.
- No witaj kochana! - w słuchawce usłyszała piskliwy głosik. Od razu wiedziała do kogo on należy. Ścisnęła nerwowo telefon i poderwała się na równe nogi.
- Czego chcesz? - warknęła.
_____________________________________________
Wierzycie w to?!
Ja też nie!
Wow wow. Wreszcie kolejny rozdział. Wyszedł jako tako.. dobra, mi się nie bardzo podoba, ale ocenę pozostawiam Wam :)
Cieszycie się, że do Was wracam? :P Ja się cieszę, szczerze brakowało mi pisania, ale gdy tylko siadałam przed ekranem komputera.. ehh..
Ale jestem! I mam nadzieję, że zostanę z Wami na długo :) Ciekawa jestem ile Was tutaj zostało :) Cieszy mnie to, że są osoby, które ze mną zostały mimo mojego nagłego i niepoinformowanego odejścia.
A co do rozdziału.. Zgadniecie kto zadzwonił do Mariki? Zgadujcie 8)
Moje :D
OdpowiedzUsuńHejo <3 po pierwsze przepraszam , że dopiero teraz :/ makabryczny tydzień , lepiej nie opowiadać :( . Yeah !!!! Pierwsza :D jestem , podjarana . Jejku rozdzialik niesamowity *_* widzę, że triumfalny powrót ;) kochana marze żeby pisać tak jak ty :) zadro po prostu <3 koffam bardzo i czekam i nie mogę się doczekać 😃 Marika nie słuchaj Pawła ! Słuchaj mądrej Laury :D nie wierzę, że Jorge i ta idiotka będą mieli dziecko ... Oby to był tylko taki chwyt reklamowy :) może po prostu jego ,,dziewczyna" przytyła xD nie no żarcik :) ok nie przedłużam :D czekam i ... Jeszcze raz dużo weny :) ( pożycz jej trochę ) <3
UsuńOMG to jest fantastyczne i przepraszam że dopiero komentuje ale mam wiele spraw na głowie. To jest po prostu wspaniałe a przynajmniej leprze od mojego.
OdpowiedzUsuń★KasiA★
CUUUUUUUDNY ROZDZIAŁ !\
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb <3 http://jeslikochasztomowx.blogspot.com/
wrócę 100% jutro!
OdpowiedzUsuń