- Tak, raczej tak. Jeszcze tylko skoczę do kiosku po doładowanie. - powiedziała Marika opuszczając na nos przeciwsłoneczne okulary w kształcie serduszek. Otworzyła drzwi do czarnego BMW M4 Cabrio i usiadła po stronie pasażera. Spojrzała na blondynkę, wkładającą kluczyk do stacyjki i cicho westchnęła. - To tylko parę dni. - dokładnie przyglądała się smutnej twarzy przyjaciółki.
- I tak będę za tobą tęsknić. - wypowiedziała nawet nie spoglądając na brunetkę siedzącą obok.
Marika weszła do sklepu. Idąc w kierunku lady, wypadł jej portfel, który wcześniej otworzyła, co spowodowało rozsypanie się pieniędzy. Dziewczyna schyliła się, by je pozbierać. Nagle jej rękę musnęła czyjaś dłoń.
- Pomogę. - obok niej ukazał się wysoki brunet. Marika uniosła głowę na chłopaka. W jego niebieskich oczach, radośnie pogrywały ze sobą iskierki szczęścia. Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. Jej serce zadrżało. - Jestem Luke. - powiedział wkładając pieniądze do jasnobrązowego portfela utkwionego w bezwładnej ręce brunetki. Dziewczyna otrząsnęła się.
- A ja Marika. - chłopak wstał wystawiając ręce w jej stronę, by pomóc jej podnieść się z podłogi. Dziewczyna ruszyła w stronę ekspedientki, gdzie zakupiła doładowanie i butelkę niegazowanej wody. Wychodząc ze sklepu odwróciła się w stronę bruneta, który ciągle ją obserwował i uśmiechnęła się. Zamykając drzwi westchnęła w myślach Do zobaczenia nigdy.
- Zadzwoń jak dolecisz. - Laura cmoknęła Marikę w policzek. - Ogólnie dzwoń często.
- Już za tobą tęsknię. - brunetka przysunęła przyjaciółkę bliżej siebie i mocno ją przytuliła. Życz mi powodzenia, bo będzie trudno.
- Powodzenia. - szepnęła odsuwając się od Mariki. Spoglądała na oddalającą się sylwetkę przyjaciółki. Znowu została sama.
Drzwi do pokoju hotelowego otworzyły się, a za nimi ukazało się ogromne łóżko, 2 półeczki nocne stojące po obu jego stronach, wielkie okno z widokiem na miasto, a obok niego szklany stolik, przy którym stały dwie pufki. Zostawiając walizki przy drzwiach, skierowała się w stronę odsuwanych drzwi, za którymi znajdowała się łazienki. Przejechała po szkle ogromnego prysznica. Podeszła do dużego lustra wiszącego nad umywalką. Przyjrzała się sobie dokładnie. Wyciągnęła z torebki kosmetyczkę, poprawiła makijaż i włosy, po czym wyszła z pomieszczenia. Rzuciła się na łóżko i spojrzała na zegarek spoczywający na jej ręce. Miała jeszcze niecałą godzinę do spotkania.
- Będę wcześniej. Zrobię mu niespodziankę. - momentalnie wstała z łóżka i podbiegła do walizki, z której wyciągnęła miętowy top na ramiączkach z wzorem czerwonych różyczek, jasne jeansowe spodenki, czerwone szpilki, złoty wisiorek i bransoletki. Sięgnęła jeszcze po torebkę i zamykając drzwi od pokoju założyła na głowę okulary przeciwsłoneczne.
Jej palce drżały, gdy naciskała dzwonek. Nerwowo stukała szpilkami.
- Dzień dobry jest Jorge? - zapytała, gdy za drzwiami ukazała się kobieta w fartuszku kuchennym.
- To pani była z nim umówiona, prawda? - zapytała uśmiechając się lekko. Od razu wzbudziła w dziewczynie przyjemne uczucia.
- Tak, to ja. - Marika była wyraźnie zdenerwowana zbliżającym się spotkaniem z Jorge. Nadchodziła godzina, w której powie mu co czuje. Zdradzi mu jak bardzo szaleje na jego punkcie. Nie mogła doczekać się gdy wreszcie mu to wyjawi, a zarazem najchętniej uciekłaby teraz od tej chwili.
- Wejdź. - uśmiechnęła się ciepło. - Zaprowadzę cię pod jego pokój. - powiedziała kierując się w stronę schodów. Marika szła za kobietą uważnie obserwując wnętrze domu. Biel i brąz, które dominowały w mieszkaniu idealnie współgrały z innymi kolorami. - To tutaj. - powiedziała cicho kobieta zatrzymując się przed brązowymi drzwiami i odeszła w innym kierunku. Brunetka stała przed drzwiami wgapiając się w nie, jakby chciała coś za nimi zobaczyć. Przymknęła lekko oczy i westchnęła. Wysunęła opaloną rękę i zapukała cicho.
- Proszę. - zza drzwi dobiegł ciepły głos, na którego dźwięk na twarzy Mariki pojawił się ciepły uśmiech. Niepewnie otworzyła drzwi.
- Cześć to ja.. - powiedziała urywając. - Przepraszam.. Mogłam przyjść później.. Nie chciałam przeszkodzić. - wyszła szybko z pokoju i trzasnęła za sobą drzwiami. Szybkim krokiem kierowała się w stronę drzwi wyjściowych. Nagle poczuła jak ktoś łapie ją za rękę. Próbowała bezskutecznie wyrwać się z uścisku. Chłopak stanął na przeciwko niej i przyciągnął ją do siebie.
- Nie przeszkodziłaś. - szepnął do jej ucha. Brunetka odchyliła lekko głowę i przymrużyła oczy zahipnotyzowana tonem głosu szatyna. - Cieszę się że jesteś. - mówił co raz bardziej zbliżając swoje usta do ucha Mariki. Przytulił ją jeszcze mocniej i cmoknął w czubek głowy.
- Jorge możesz mi powiedzieć kto to jest? - Nagle obok nich ukazała się szatynka. Wypchnęła brunetkę z objęcia chłopaka i spojrzała pytająco na niego.
- To jest Marika. - powiedział wskazując na oszołomioną dziewczynę i uśmiechnął się do niej. - A to jest Stephie. - tym razem wskazał na dziewczynę, która kleiła się do niego jak pszczoła do miodu.
- Wiem. - westchnęła brunetka spoglądając na rozzłoszczoną dziewczynę.
- Co ona tu robi?! I czego chce od ciebie?! - krzyczała jak opętana.
- Steph, uspokój się, to moja koleżanka. Przyleciała do mnie.
- Twoja koleżanka? - parsknęła spoglądając na zdezorientowaną dziewczynę. - Nie obchodzi mnie kim ona jest, ma się stąd natychmiast wynosić. To ja jestem twoją dziewczyną. Co więcej, narzeczoną. - ostatnie słowo wypowiedziała najdobitniej w stronę brunetki. Dziewczyna lekko wytrzeszczyła oczy, poczuła, że zaraz wypłynie z nich potok łez.
- Przyjdę innym razem. - zbiegła ze schodów, słysząc za sobą wołania Jorge by się zatrzymała.
Usiadła na ławce w parku niedaleko domu szatyna. Zatopiła swoją twarz w dłoniach. Jest jego narzeczoną. A ja idiotka łudziłam się, że cokolwiek może z tego wyjść. Pomyślała z wielkim bólem serca. Powietrze, które przeszyło jej ciało, miało taką lekkość, że pragnęła unieść się wraz z nim. Jednak coś trzymało ją przy ziemi. Tkwiła tu, nie mogąc podnieść się ku górze. Coś ciągle nie pozwalało jej na szczęście. Chciała chwycić w swoje ręce miłość, złapać ją tak mocno, by nigdy jej nie puścić. Poczuć jej piękny smak, zatopić się w niej. Czuć zachwyt przenikający ciało. Czuć się szczęśliwa.
- Odczep się od Jorge. - pisnęła nagle do jej ucha Stephie, która zjawiając się obok niej wyrwała ją z świata myśli i marzeń. - To jest mój NARZECZONY i nie pozwolę na to abyś rozwaliła nasz związek, zrozumiano? - zapytała grożąc palcem. Marika spojrzała na nią z pogarda po czym parsknęła śmiechem. Mimo bólu, który przeszywał jej serce, ta sytuacja wydawała się jej nieco zabawna.
- Gdybyś naprawdę czuła jego miłość, to że cię kocha, to nie przyleciałabyś tu za mną z pogróżkami. - stwierdziła ocierając łzy swobodnie spływające po jej policzkach.
- Jesteś żałosna. Po prostu zazdrościsz mi tego, że Jorguś mnie kocha. A kocha mnie ponad wszystko! - powiedziała odrzucając włosy do tyłu. Usiadła obok niej i przypatrywała jej się z nienawiścią kipiącą z jej oczu.
- Co? - burknęła Marika prosto w jej twarz. - No co się tak gapisz? - ponowiła pytanie znów nie uzyskując odpowiedzi. Siedziała bezgłośnie wpatrując się w dziewczynę. Przymrużyła lekko oczy. Wyglądała jakby zaraz chciała rzucić się na Marikę i wydrzeć jej wszystkie włosy z głowy. Brunetka odwróciła swój wzrok od dziewczyny i zaczęła się zastanawiać, czy Stephie jest na prawdę narzeczoną Jorge. Pewnie on nic do mnie nie czuje. Oświadczył jej się wtedy gdy już mnie znał. Na pewno. Co za dupek! Właściwie to on mi niczego nie obiecywał.. To ja dawałam sobie złudne nadzieje. Jestem beznadziejna. Wyrzucała sobie w myślach. Spojrzała z pogardą na szatynkę siedzącą obok, która cały czas obserwowała każdy jej ruch. To przerażające. Przeszło jej przez myśl, gdy ich oczy się spotkały. - Czego jeszcze chcesz? - zapytała oglądając swoje miętowe paznokcie, z kwiatowymi wzrokami na serdecznym palcu.
- Nie zbliżaj się do Jorge. Zrozumiałaś? - powiedziała już nieco spokojniej i ciszej. Jednak ciągle nie zrzuciła swojego spojrzenia z Mariki. Wstała z ławki i jeszcze przez chwilę patrzyła na zdezorientowaną dziewczynę, po czym ruszyła w kierunku domu, z którego przed chwilą wyszła.
Znowu została sama. Poczuła jak żal rozpala jej serce. Przymknęła oczy. Chciała odpłynąć. Do krainy marzeń, gdzie świat zawsze malował się w kolorowych barwach, każda z chwil była piękna i warta przeżycia, nic nie powodowało bólu i cierpienia, wszystko tryskało radością. Nie udało jej się. Ciągle trwała w codzienności, szarej, ponurej i burej. Jej własne życie stało się dla niej więzieniem. Piekłem, którego nie potrafiła zniszczyć, przez które nie potrafiła przejść do upragnionego raju. Uświadomiła sobie, że tak naprawdę w jej życiu nigdy nie było prawdziwego szczęścia. Zawsze to było jakieś złudzenie, wyobrażenie lub wyolbrzymienie zaledwie garstki czyjejś radości. Ona nigdy nie doświadczyła prawdziwej pogody wnętrza, nie poczuła podekscytowania własnym życiem. Jej "szczęście" nigdy nie było pełnią tego co mogła osiągnąć. Wiara w lepsze jutro nie dawała lepszego dzisiaj. A od dzisiaj zawsze trzeba zaczynać. Wstała pewnie z ławki i poprawiła torebkę spoczywającą na jej ramieniu. Ruszyła w stronę hotelu nie przejmując się łzami kapiącymi z jej ciemnych oczu. W tej chwili, pozwalała sobie na wszystko, na każdą zła myśl, która przenikała jej serce, co raz bardziej je raniąc. Nie miała sił na powstrzymywanie samej siebie przed ranieniem się. Nie miała sił na nic.
Stała w środku parku. Oglądając każdą zakochaną parę przechodzącą obok niej. Pożądała miłości. Kilkakrotnie w tłumie ludzi dostrzegała Jorge, widziała go w pięcioletnim dziecku, trzydziestolatku, a nawet w siedemdziesięcioletnim dziadku pomalutku stąpającym chodzącym po tłocznych ulicach miasta, za swoim chodzikiem. Zauważała go na niebie, pośród białych chmur przesuwających się leniwie na błękitnym tle i na ziemi, jako jedną mrówkę niepewnie chodzącą wśród zielonych traw. Z jej myśli znowu wyrwał ją dzwonek telefonu. Przecież go wyciszałam. Przeszło jej przez myśl. Beznamiętnie nacisnęła czerwoną słuchawkę, gdy tylko na ekranie iPhone'a ukazał się Jorge. Nie miała ochoty na rozmowy z nikim, a już szczególnie z nim. Zamknęła oczy, chciała dać się ponieść letniemu wiaterkowi, który rozwiewał jej włosy.
- Tu jesteś. - nagle poczuła czyjeś ręce, które lekko uszczypnęły ją w talii. Przestraszona odwróciła głowę w kierunku dochodzącego głosu. - Cześć. - powiedział mężczyzna lekko nachylając swój policzek, oczekując na pocałunek w to miejsce. Gdy tylko brunetka dostrzegła kto próbuje nawiązać z nią rozmowę, odwróciła się szybko i ruszyła w jakimkolwiek kierunku, byleby dalej od niego. - Marika! Marika proszę cię stój! Musimy porozmawiać! - chłopak podążał za nią, przemykając się przez tłum. W końcu dogonił ją i złapał za nadgarstek, przyciągnął ją do siebie, na bardzo bliską odległość. Speszona dziewczyna, uciekała wzrokiem od zielonych oczu szatyna. Marika próbowała mu się wyrwać, lecz po nieudanych próbach postanowiła ustąpić. - No proszę cię, porozmawiajmy. - jego błagalny ton, niemal zmusił dziewczynę do odezwania się.
- O czym? - westchnęła smutno.
- Nie sądzisz, że musimy coś sobie wyjaśnić? - spytał lekko marszcząc czoło.
- Co mamy sobie wyjaśniać. - Skup się. Skup się. Marika, skup się. Powtarzała sobie w myślach wgapiając się na przystojnego mężczyznę stojącego tak blisko niej.
- Stephie powiedziała, że jest moją narzeczoną...
- Przecież to twoja dziewczyna, możesz zaręczać się z nią kiedy chcesz. - przerwała mu, za co skarciła się w myślach. Nie chciała pokazywać, że boli ją ta sytuacja.
- Marika... - urwał, jakby najpierw chciał się zastanowić nad tym co powie. - To nie tak jak myślisz.. - westchnął po chwili. - Zanim cię poznałem... Poruszyła temat ślubu.. Powiedziałem jej, że jeszcze nie jestem gotowy. Nękała mnie o to przez kilka miesięcy. Postanowiłem jej się oświadczyć... - urwał, przyglądał się twarzy Mariki, która tak bardzo chciała wyrazić obojętność. - Nie znałem cię wtedy jeszcze... Teraz bym tak nie zrobił... - powiedział drapiąc się po głowie z lekkim skrępowaniem.
- Po co mi to mówisz? - zapytała mrużąc oczy. - Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć. - wydudkała spuszczając swój wzrok na drzewa stojące za szatynem. Nie potrafiła teraz spojrzeć mu w oczy. Mężczyzna westchnął. Jego ręka niepewnie powędrowała na podbródek dziewczyny, uniosła go do góry. Marika błądziła wzrokiem nie chcąc zatrzymać go na jego przenikliwym spojrzeniu.
- Spójrz mi w oczy i powiedz mi, że nigdy mnie nie kochałaś.
____________________________________
No czeeeść misie! ♥ to znowu ja. :) Na początku chcę was przeprosić, że rozdział pojawił się dopiero teraz, chciałam go dodać wcześniej, ale umierałam ze smutku i tęsknoty za tymi wszystkimi ludźmi, których poznałam i za tymi wydarzeniami, które przeżyłam i serce mi się kraja i płakać mi się chce, gdy pomyślę, że to nigdy nie wróci.. Potrzebowałam troszkę czasu na ogarnięcie się, chociaż jeszcze nie jest oki.. Wiedźcie, że ogromnie trudno przeżywam rozstania.. Ale jestem z wami i postaram się aby rozdziały pojawiały się nieco częściej. :) Dla waas! :*
Czy wy też nie możecie uwierzyć, że wczoraj został wyemitowany w Argentynie ostatni odcinek naszego ukochanego serialu? Ostatni z ostatnich odcinków Violetty. Ryczę. :'( Nie mogę uwierzyć, ze to już koniec, nie mogę i nie chcę. Te trzy lata zleciały tak niesamowicie szybko. To okropne. Ale Violetta na zawsze zostanie w naszych sercach. Rodzina którą stworzyła i która my jesteśmy V-LOVERS , będzie trwać wiecznie, nieprzerwanie, do końca. Moje kochane siostry i bracia (być może :) łączmy się teraz, jeszcze bardziej niż wcześniej, bo właśnie teraz potrzebujemy siebie najbardziej, gdy nasza fioletowa seria się zakończyła. ♥
Kocham was mocno moja rodzinko! ♥
Przeczytałeś? Skomentuj. :)
- Odczep się od Jorge. - pisnęła nagle do jej ucha Stephie, która zjawiając się obok niej wyrwała ją z świata myśli i marzeń. - To jest mój NARZECZONY i nie pozwolę na to abyś rozwaliła nasz związek, zrozumiano? - zapytała grożąc palcem. Marika spojrzała na nią z pogarda po czym parsknęła śmiechem. Mimo bólu, który przeszywał jej serce, ta sytuacja wydawała się jej nieco zabawna.
- Gdybyś naprawdę czuła jego miłość, to że cię kocha, to nie przyleciałabyś tu za mną z pogróżkami. - stwierdziła ocierając łzy swobodnie spływające po jej policzkach.
- Jesteś żałosna. Po prostu zazdrościsz mi tego, że Jorguś mnie kocha. A kocha mnie ponad wszystko! - powiedziała odrzucając włosy do tyłu. Usiadła obok niej i przypatrywała jej się z nienawiścią kipiącą z jej oczu.
- Co? - burknęła Marika prosto w jej twarz. - No co się tak gapisz? - ponowiła pytanie znów nie uzyskując odpowiedzi. Siedziała bezgłośnie wpatrując się w dziewczynę. Przymrużyła lekko oczy. Wyglądała jakby zaraz chciała rzucić się na Marikę i wydrzeć jej wszystkie włosy z głowy. Brunetka odwróciła swój wzrok od dziewczyny i zaczęła się zastanawiać, czy Stephie jest na prawdę narzeczoną Jorge. Pewnie on nic do mnie nie czuje. Oświadczył jej się wtedy gdy już mnie znał. Na pewno. Co za dupek! Właściwie to on mi niczego nie obiecywał.. To ja dawałam sobie złudne nadzieje. Jestem beznadziejna. Wyrzucała sobie w myślach. Spojrzała z pogardą na szatynkę siedzącą obok, która cały czas obserwowała każdy jej ruch. To przerażające. Przeszło jej przez myśl, gdy ich oczy się spotkały. - Czego jeszcze chcesz? - zapytała oglądając swoje miętowe paznokcie, z kwiatowymi wzrokami na serdecznym palcu.
- Nie zbliżaj się do Jorge. Zrozumiałaś? - powiedziała już nieco spokojniej i ciszej. Jednak ciągle nie zrzuciła swojego spojrzenia z Mariki. Wstała z ławki i jeszcze przez chwilę patrzyła na zdezorientowaną dziewczynę, po czym ruszyła w kierunku domu, z którego przed chwilą wyszła.
Znowu została sama. Poczuła jak żal rozpala jej serce. Przymknęła oczy. Chciała odpłynąć. Do krainy marzeń, gdzie świat zawsze malował się w kolorowych barwach, każda z chwil była piękna i warta przeżycia, nic nie powodowało bólu i cierpienia, wszystko tryskało radością. Nie udało jej się. Ciągle trwała w codzienności, szarej, ponurej i burej. Jej własne życie stało się dla niej więzieniem. Piekłem, którego nie potrafiła zniszczyć, przez które nie potrafiła przejść do upragnionego raju. Uświadomiła sobie, że tak naprawdę w jej życiu nigdy nie było prawdziwego szczęścia. Zawsze to było jakieś złudzenie, wyobrażenie lub wyolbrzymienie zaledwie garstki czyjejś radości. Ona nigdy nie doświadczyła prawdziwej pogody wnętrza, nie poczuła podekscytowania własnym życiem. Jej "szczęście" nigdy nie było pełnią tego co mogła osiągnąć. Wiara w lepsze jutro nie dawała lepszego dzisiaj. A od dzisiaj zawsze trzeba zaczynać. Wstała pewnie z ławki i poprawiła torebkę spoczywającą na jej ramieniu. Ruszyła w stronę hotelu nie przejmując się łzami kapiącymi z jej ciemnych oczu. W tej chwili, pozwalała sobie na wszystko, na każdą zła myśl, która przenikała jej serce, co raz bardziej je raniąc. Nie miała sił na powstrzymywanie samej siebie przed ranieniem się. Nie miała sił na nic.
Stała w środku parku. Oglądając każdą zakochaną parę przechodzącą obok niej. Pożądała miłości. Kilkakrotnie w tłumie ludzi dostrzegała Jorge, widziała go w pięcioletnim dziecku, trzydziestolatku, a nawet w siedemdziesięcioletnim dziadku pomalutku stąpającym chodzącym po tłocznych ulicach miasta, za swoim chodzikiem. Zauważała go na niebie, pośród białych chmur przesuwających się leniwie na błękitnym tle i na ziemi, jako jedną mrówkę niepewnie chodzącą wśród zielonych traw. Z jej myśli znowu wyrwał ją dzwonek telefonu. Przecież go wyciszałam. Przeszło jej przez myśl. Beznamiętnie nacisnęła czerwoną słuchawkę, gdy tylko na ekranie iPhone'a ukazał się Jorge. Nie miała ochoty na rozmowy z nikim, a już szczególnie z nim. Zamknęła oczy, chciała dać się ponieść letniemu wiaterkowi, który rozwiewał jej włosy.
- Tu jesteś. - nagle poczuła czyjeś ręce, które lekko uszczypnęły ją w talii. Przestraszona odwróciła głowę w kierunku dochodzącego głosu. - Cześć. - powiedział mężczyzna lekko nachylając swój policzek, oczekując na pocałunek w to miejsce. Gdy tylko brunetka dostrzegła kto próbuje nawiązać z nią rozmowę, odwróciła się szybko i ruszyła w jakimkolwiek kierunku, byleby dalej od niego. - Marika! Marika proszę cię stój! Musimy porozmawiać! - chłopak podążał za nią, przemykając się przez tłum. W końcu dogonił ją i złapał za nadgarstek, przyciągnął ją do siebie, na bardzo bliską odległość. Speszona dziewczyna, uciekała wzrokiem od zielonych oczu szatyna. Marika próbowała mu się wyrwać, lecz po nieudanych próbach postanowiła ustąpić. - No proszę cię, porozmawiajmy. - jego błagalny ton, niemal zmusił dziewczynę do odezwania się.
- O czym? - westchnęła smutno.
- Nie sądzisz, że musimy coś sobie wyjaśnić? - spytał lekko marszcząc czoło.
- Co mamy sobie wyjaśniać. - Skup się. Skup się. Marika, skup się. Powtarzała sobie w myślach wgapiając się na przystojnego mężczyznę stojącego tak blisko niej.
- Stephie powiedziała, że jest moją narzeczoną...
- Przecież to twoja dziewczyna, możesz zaręczać się z nią kiedy chcesz. - przerwała mu, za co skarciła się w myślach. Nie chciała pokazywać, że boli ją ta sytuacja.
- Marika... - urwał, jakby najpierw chciał się zastanowić nad tym co powie. - To nie tak jak myślisz.. - westchnął po chwili. - Zanim cię poznałem... Poruszyła temat ślubu.. Powiedziałem jej, że jeszcze nie jestem gotowy. Nękała mnie o to przez kilka miesięcy. Postanowiłem jej się oświadczyć... - urwał, przyglądał się twarzy Mariki, która tak bardzo chciała wyrazić obojętność. - Nie znałem cię wtedy jeszcze... Teraz bym tak nie zrobił... - powiedział drapiąc się po głowie z lekkim skrępowaniem.
- Po co mi to mówisz? - zapytała mrużąc oczy. - Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć. - wydudkała spuszczając swój wzrok na drzewa stojące za szatynem. Nie potrafiła teraz spojrzeć mu w oczy. Mężczyzna westchnął. Jego ręka niepewnie powędrowała na podbródek dziewczyny, uniosła go do góry. Marika błądziła wzrokiem nie chcąc zatrzymać go na jego przenikliwym spojrzeniu.
- Spójrz mi w oczy i powiedz mi, że nigdy mnie nie kochałaś.
____________________________________
No czeeeść misie! ♥ to znowu ja. :) Na początku chcę was przeprosić, że rozdział pojawił się dopiero teraz, chciałam go dodać wcześniej, ale umierałam ze smutku i tęsknoty za tymi wszystkimi ludźmi, których poznałam i za tymi wydarzeniami, które przeżyłam i serce mi się kraja i płakać mi się chce, gdy pomyślę, że to nigdy nie wróci.. Potrzebowałam troszkę czasu na ogarnięcie się, chociaż jeszcze nie jest oki.. Wiedźcie, że ogromnie trudno przeżywam rozstania.. Ale jestem z wami i postaram się aby rozdziały pojawiały się nieco częściej. :) Dla waas! :*
Czy wy też nie możecie uwierzyć, że wczoraj został wyemitowany w Argentynie ostatni odcinek naszego ukochanego serialu? Ostatni z ostatnich odcinków Violetty. Ryczę. :'( Nie mogę uwierzyć, ze to już koniec, nie mogę i nie chcę. Te trzy lata zleciały tak niesamowicie szybko. To okropne. Ale Violetta na zawsze zostanie w naszych sercach. Rodzina którą stworzyła i która my jesteśmy V-LOVERS , będzie trwać wiecznie, nieprzerwanie, do końca. Moje kochane siostry i bracia (być może :) łączmy się teraz, jeszcze bardziej niż wcześniej, bo właśnie teraz potrzebujemy siebie najbardziej, gdy nasza fioletowa seria się zakończyła. ♥
Kocham was mocno moja rodzinko! ♥
Przeczytałeś? Skomentuj. :)
Witaj ;*
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona! ♥ Ajajaja, tyle emocji podczas czytania jednego rozdziału ;*
Wszystkie te uczucia, uwielbiam to jak je opisujesz ;*
Rewelacja! ♥
Przypadkowo poznany chłopak, który pomógł pozbierać Marice pieniążki. Co jeśli to był złodziej? o.O Mogła podliczyć, czy suma się zgadza. hahaha ;*
Nie no, a tak na serio to jestem ciekawa, czy Luke odegra jakąś ważną role w opowiadaniu? Ciekawe czy jeszcze się spotkają... ;)
Steph okropnie potraktowała Marike ;( Zazdrosna kobieta jest zdolna do wszystkiego ;d Jeżeli Jorge nie jest pewny uczuć co do niej to powinien uświadomić jej na czym stoi, a on się jej oświadcza... Okej, zupełnie go nie rozumiem ;)
Nie wiem jak ja wytrzymam do kolejnego rozdziału *.* Zżera mnie ciekawość co odpowie Marika ;)
A co do zakończenia serialu, to również nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Nieznośny smutek i przytłaczające uczucie w sercu. To były wspaniałe 3 lata ♥ Pełne miłości, przyjaźni, intryg, muzyki, spełnienia marzeń, pielęgnowania talentu i wielu emocji ;*
Życzę weny na kolejny cudowny rozdział ;*
Pozdrawiam,
Rachel ;*
haha, nawet nie pomyślałam o tym, że to mógł być złodziej XD haha dziękuję ♥
UsuńSuperowy
OdpowiedzUsuńCzekam na next i zapraszam do mnie nasza-droga-leonetta.blogspot.com
dziękuję, przy odrobinie czasu na pewno wpadnę :)
UsuńWrócę!
OdpowiedzUsuńPiszę ten komentarz drugi raz, ponieważ wspaniały internet musiał mi się wyłączyć... UGH!
Usuń~<~~<~~~~
Ja też nie mogę uwierzyć, że to już koniec naszego wspaniałego serialu. Te trzy lata tak szybko zleciały... Ciągle płacze, a najbardziej kiedy oglądam przypomnienie najlepszych momentów i do tego zamknięcie przez Violę pamiętnika. Wszyscy mi mówią, że bedzie coś nowego, ale ten serial... Zostanie na zawsze w moim sercu.
V-LOVER POR SIEMPRE!
Wracając do tego cudeńka.
Marika tak bardzo kocha Jorgusia. Chłopie przejrzyj na oczy! I dobrze, że Laura zorganizowała ich spotkanie! Tylko ten powalony Paweł... Grrr. Kolejny do mojej kolekcji, którym trzeba obić mordę.
On do niej przyleciał, a później ona do niego i BUM! Pojawiła się ta głupia Steph! Jak można nalegać na faceta w sprawie ślubu?! Jeszcze z takim patolem! Jorge ty lepiej uciekaj puki możesz!
Marika... Ahhh. Tak mocno go kocha, miała mu to powiedzieć, ale wtrącił się ten patol! I kolejnej trzeba przemówić do rozsądku. Tylko czy się da???
Uwielbiam to w jaki sposób opisujesz to wszystko. Jest to bardzo oryginalne opowiadanie, co mi się bardzo podoba. A teraz pytanko... Oddasz trochę talentu?! Chciałabym umieć pisać jak ty.
Los sueños se hacen realidad...
Niech zrobią Violettę 4! I 5, 6 itd.! Tyle dziewczynek by było szczęśliwych!
A w tej ostatniej scenie...
Ona ma mu powiedzieć, że kocha go nad życie! Bo inaczej zboczuszek bedzie płakać... I co wtedy zrobisz??
Mam nadzieję, że ten kom się Doda.. I że go przeczytasz ;-***
Oczywiście czekam na G E N I A L N Y next z tej historii. Rownież zapraszam wszystkich do siebie :-***
Besos,
Nathalia
Ja czytam tw bloga ale niestety nie komentuje :-((((
Usuńale chyba zacznę jak chcesz decyzja należy do ciebie :-*
Kocham <3
^^Elizuś^^
Natka Ty piszesz o wiele lepiej ode mnie, także to ty podziel się talentem! ♥ ooo tak, niech robią kolejne części Violetty caaaałyy czaas! XD a inne seriale niech się pieprzą, my chcemy Violette! dziękuję za komentarz ♥
Usuńco do Elizuś Verdas :
oczywiście, że byłoby mi niezwykle miło gdybyś komentowała, zależy mi na waszych komentarzach :) wyrażajcie w nich te pozytywne jak i negatywne opinie o blogu i rozdziałach, abym wiedziała co robię źle, a co dobrze :D dziękuję za uwagę wasza Chrupcia ♥ xd
Awww ^3^ jaki rozdział ^o^. Biedna Marika :( i głupia Stephie :/ . Zazdroszczę brunetce tej cierpliwości bo ja bym tak nie wytrzymała i bym jej chyba przywaliła :D . Ojj ♡.♡ jaki koniec rozdziału .... ja chce wiedzieć co ona odpowie !!! Mam nadzieje , że prawdę :) bo jak skłamie to jeszcze bardziej się pogrąży i będą ją targać wyrzuty sumienia. Jorge też ją kocha !!!! <3 powiedział , że teraz by się nie oświadczył z tą wredną lalą :D . Czekam na next <3 i nie mogę się doczekać :D. Muszę ci przyznać , że ty jak wracasz to umiesz zrobić wielkie wejście ⌒.⌒.
OdpowiedzUsuń**************************************************** ja też jestem smutna 😡 koniec naszego serialu :(. Powinniśmy wszyscy być z nich dymu , ze wszystkich artystów , aktorów a także każdego kto przyczynił się do powstania serialu <3 za ich w wytrwałość i za to , że z każdym odcinkiem dawali nam tak wielką ilość szczęścia i nie niedosyt by czekać z zapartym tchem na dalszy ciąg :D. Dziękujemy za te piękne 3 lata ⌒.⌒. Chciałabym , żeby trwały jeszcze 2 razy tyle albo i 100 <3. I żeby tam w jakimś sezonie Leon oświadczył się Vilu na wizji XD ok to takie tam se marzenia *♡*. Na szczęście jeszcze mamy szanse się nacieszyć polskimi odcinkami :D. Ten serial zawsze pozostanie w naszych sercach <3 i nic tego nie zmieni :) Amen XD
ooooooo Megi ma kontoooooooo! ♥♥♥♥ (może miałaś wcześniej, ale ja nie wiedziałam xd :) next się już pisze, ale wg mnie będzie trochę bez sensu i beznadziejny, jakoś średnio mi idzie :( ja i wielkie wejście hahaha :D nie dowalaj xd mnie duma rozpiera z naszych kochanych artystów! ♥♥ ten serial powinien być wieczny! ♥ i w pełni się z tb zgadzam :*
Usuńdziękuję za komentaarz! ♥
Po pierwsze to rozdział nie może być beznadziejny bo ty zawsze świetnie piszesz <3 !!! I nie mów , że beznadziejnie jest :) bo to nie prawda <3.
UsuńMiałam to konto ale zapomniałam hasła :) a Natka nie pozwala pisać z anonima więc jako mi się znaleźć hasło ^o^ yeah :).
Wpadniesz do mnie :) tak mam bloga i się jaram XD jak byś miała czas :) to zapraszam .
Usuńhttp://in-love-with-dreams-megi.blogspot.com/?m=1
ojeju! Megi ma bloga! *o* ♥.♥ yeeey! wpadnę wieczorem na bank! teraz nie mam czasu, ale zobaczysz, zostawię po sobie ślad, po każdym rozdziale słońc! już nie mg się doczekać! :*
UsuńDziękuję :) ale nwm jeszcze czy coś z tego wyjdzie <3 nigdy ci nie dorównam kochana
UsuńBoski rozdział poruszyła tu tyle uczuć że.... no nie wiem, ale w pozytywnym znaczeniu :-)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogę zbytnio teraz opisać co czuje po przeczytaniu tego jakże wspaniałego rozdział, mam zajęcia :-(
Obiecuję ze następny rozdział (na którego niecierpliwie czekam) godnie Twojego wysiłku i twórczości (kłaniam się przed tobą)skomentuje :-*
Kocham <3
^^Elizuś^^
dziękuję ślicznie za komentarz ♥ nie musisz się przede mną kłaniać, bez przesady haha :D moje rozdziały są zaledwie przeciętne, o ile :D wybaczam, że nie mogłaś się rozpisać, nic nie szkodzi :) :*
Usuńmogę cie zapytać z jakiego filmu wzięłaś ten pierwszy gif ? super blok zapraszam na mój http://koniecrz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńszczerze to nie wiem z jakiego on jest filmu, przykro mi, że nie mogłam pomóc. postaram się wpaść na bloga, przy odrobinie wolnego czasu :)
Usuń